odeszli

Anna RybarczykAnna Rybarczyk, z domu Jastrzębiec-Mączyńska, urodziła się w Warszawie 14 września 1940 r. Matką jej była Maria Mączyńska z domu Moraczewska, dr fizyki i pracownik naukowy Politechniki Warszawskiej, ojciec Maciej Jastrzębiec-Mączyński, późniejszy profesor Politechniki Warszawskiej. Rodzeństwo Anny to Maciej urodzony w roku 1937, oraz Wojciech urodzony w lipcu 1944. Do roku 1944 mieszkała z rodzicami w Warszawie. W lipcu 1944 roku przed Powstaniem Warszawskim mając lat 4 wyjechała z bratem Maciejem, wtedy lat 7, na wakacje pod Warszawę w okolice Wołomina. Wybuch Powstania Warszawskiego 1 sierpnia 1944 roku odciął ją z bratem od Warszawy. Uznano że rodzeństwo straciło w wojnie rodziców i przez rok byli oni adoptowani przez dwie rodziny w Wołominie. Dopiero pod koniec roku 1945 odnaleźli ich rodzice. W 1946 Ania mieszkała w Krakowie, gdzie w grudniu 1946 zmarła jej matka, Maria Mączyńska. Potem z ojcem Maciejem Mączyńskim i rodzeństwem przeniosła się do Pruszkowa, gdzie przebywała aż do śmierci w 2014 roku. Szkołę podstawową ukończyła w Szymanowie w Domu Sióstr Niepokalanek. Następnie uczęszczała do Liceum im. Tomasza Zana w Pruszkowie, gdzie w roku 1958 zdała maturę. Potem ukończyła Wydział Inżynierii Sanitarnej i Wodnej Politechniki Warszawskiej, gdzie w roku 1964 uzyskała tytuł magistra inżyniera. Przez całe swoje życie zawodowe pracowała w Biurze Projektów Budownictwa Wodnego BIPROWOD jako specjalistka od analizy wody i ścieków oraz przy budowie i kontroli wielu oczyszczalni ścieków, w kraju i zagranicą. W BIPROWODZie pracowała też dalej po przejściu na emeryturę w roku 2000. W roku 1984 wyszła za mąż za ś.p. Tadeusza Rybarczyka. Ślubu udzielał im ks. Henryk Hoser, późniejszy arcybiskup metropolita warszawsko-praski. Kontakt z rodziną Hoserów został nawiązany w roku 1956, jak wdowiec ojciec Maciej Mączyński ożenił się z Urszulą Zabłońską, siostrą Haliny Hoser, matki Henryka i ś.p. Julii HoserKrauze. Kontakty z Henrykiem Hoserem były bardzo bliskie, ponieważ Anna chodziła do liceum do tej samej klasy co Julia Hoser, siostra Henryka. Henryk Hoser też kończył Liceum im. Tomasza Zana w Pruszkowie. Również kontakty z rodzina Hoserów były i są bardzo bliskie, ponieważ Urszula przybrana matka Anny w dalszym ciągu żyje i w tym roku kończy 99 lat. Ś.p. Anna Rybarczyk zmarła po ciężkiej chorobie 24 czerwca 2014 roku, jest pochowana na Cmentarzu Północnym w Warszawie. Mszę żałobną za ś.p. Annę odprawiał Arcybiskup Henryk Hoser.

(wspomnienie to opracował brat- Maciej Mączyński)

.[Rozmiar: 127675 bajtów]DO ZOSI
Świat nie skusił Cię mirażem łatwej sławy,
Przy wartościach swoich stałaś nieugięta
Choć los przyniósł więcej troski, niż zabawy
Gdy traciłaś szanse, prawdomówność była święta
Odeszłaś, wspomnieniem spotykam się z Tobą
Widzę Twoją postać, słyszę głos kochany
Żal i szkoda, że Cię nie ma, Ty byłaś osobą
Nieprzeciętną,
w Twoich książkach, w Twoich tekstach
zawsze będziesz z nami

30 sierpnia 2013 roku zmarła Zofia Chmura, moja starsza siostra, absolwentka z 1945 roku Liceum im. Tomasza Zana w Pruszkowie, Szkoły, która wychowała przedstawicieli kilku pokoleń w naszej rodzinie.

Atmosfera naszego rodzinnego domu, jaką w dużej mierze tworzył nasz Ojciec, Aleksander – były legionista, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej w 1920roku, działacz ruchu oporu w czasie okupacji niemieckiej – sprawiła, że memu rodzeństwu i mnie sprawy Polski nie były i nie są obojętne do dziś.

Zosia, najstarsza z dzieci moich rodziców, w 1942 roku złożyła przysięgę w tajnej organizacji harcerskiej „Szare Szeregi”, która tworzyła przedmurze Armii Krajowej. Działała w Pruszkowskim Hufcu „Zielony Dąb”, w Drużynie „Jarzębiny”. Do końca życie była czynnym członkiem Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej pod pseudonimem „Maria”. Po skończeniu wojny studiowała na Akademii Nauk Społecznych i Politycznych na Wydziale Społecznym.

Wiele lat przepracowała w Wydawnictwach Handlu Zagranicznego w Warszawie jako redaktor. Całe życie nie rozstawała się z pisaniem i robiła to z przyjemnością, bo było ono Jej życiowym hobby. Jest autorką kilku książek dla dzieci, licznych artykułów historyczno- politycznych, jakie zostały opublikowane w wydawnictwach Kręgu Stowarzyszenia Szarych Szeregów w Pruszkowie, w Zeszytach Historycznych Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Warszawie, w Przeglądzie Pruszkowskim wydawanym przez PTK-N, którego była współredaktorem.

Przez wiele lat pełniła funkcję sekretarza Zarządu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Warszawa – Powiat. Uczestniczyła w opracowaniu Wielkiej Encyklopedii Powstania Warszawskiego , a także książki Jacka Sawickiego „Obroża w konspiracji i Powstaniu Warszawskim ” . Jest współautorem książek : „Trwaliśmy przy Tobie Warszawo” – – opisującej historię konspiracji walki VI Rejonu AK „Helenów” i albumu „Miejsca pamięci w Pruszkowie”. Redagowała książkę Zdzisława Zaborskiego „Durchgangslager 121 – niemiecka zbrodnia specjalna”. Samodzielnie napisała książkę „Orliki” o historii pruszkowskiego plutonu AK , także Jej autorstwa są „Wspomnienia internowanego na Ural Tadeusz Bobrowskiego” – działacza Polski Podziemnej.

Została odznaczona : Krzyżem Armii Krajowej
Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi
Złotym Medalem Opiekuna Miejsc Pamięci
Medalem Pro Memoria

Pracowite swoje życie przeżyła Zosia uczciwie, pełna nadziei, że przecież prawda kiedyś musi zwyciężyć – oby nie myliła się ! Odeszła, bo taka jest kolej rzeczy. dla mnie, dla mojego brata Tadeusza odeszła z Nią część rodzinnego domu, część serdecznych wspomnień historii naszej rodziny, którą pamiętała w najdrobniejszych szczegółach i opowiadała młodszemu rodzeństwu. Szkoda Cię Zosiu , trudno mi wypełnić pustkę po Tobie, mogłaś jeszcze pobyć z nami.

– Barbara

[Rozmiar: 127675 bajtów]Ks. Profesor, doktor habilitowany Wojciech Zygmunt Tabaczyński rozpoczął naukę w Gimnazjum im. Tomasza Zana jeszcze przed wybuchem wojny. W czasie okupacji niemieckiej uczęszczał na zorganizowane przez Szkołę Tajne Komplety i Świadectwo Dojrzałości otrzymał w 1944 roku. Ukończył Seminarium Duchowne w Warszawie i otrzymał święcenia kapłańskie w 1950 roku z rąk kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Skromny, wyrozumiały dla ludzkich ułomności prowadził spokojne, pracowite życie prawie do końca swoich dni. Odszedł 21 lutego 2014 roku w domu swoich rodziców przy ul. Daszyńskiego 16 w Pruszkowie. Dom ten ofiarował Zgromadzeniu Sióstr Pocieszycielek Najświętszego Serca Jezusowego, które serdecznie opiekowały się księdzem przez wiele lat, do dnia Jego śmierci. Pasją Jego życia było zdobywanie wiedzy i dzielenie się nią z innymi. Wykładał w Seminarium Duchownym w Warszawie. Był członkiem redakcji czasopisma „Warszawskie Studium Teologiczne”, na łamach którego zamieszczał swoje rozprawy. Piastował funkcję dyrektora Unii Apostolskiej Kleru, a także ojca duchowego w Wyższym Metropolitarnym Seminarium Duchownym w Warszawie.. Był też dyrektorem na Akademii Studium Teologii Katolickiej, prowadził Instytut Studiów nad Rodziną w Łomiankach pod Warszawą. Posiadał szeroką wiedzę, ale nigdy nie chwalił się nią, nie stawiał swojej osoby wyżej nad innymi. Skromny, zawsze uśmiechnięty i wszystkim życzliwy, był człowiekiem, z którym chciało się przebywać.

Jako Absolwent naszej Szkoły często przychodził na Spotkania Opłatkowe, czy Wielkanocne, składaliśmy sobie życzenia czując w obecności Księdza Profesora jakiś spokój i radość chwili. Środowisko Liceum im. Tomasza Zana w Pruszkowie straciło Absolwenta o nieprzeciętnej osobowości – mądrego i dobrego o wielkiej kulturze osobistej . Wielka szkoda, bo teraz o takie cechy ludzkie coraz trudniej.

Barbara Łosiewicz – Ratyńska
matura 1953

25 września 2011 roku odszedł od nas prof. Bogumił Retkowski, długoletni nauczyciel matematyki w Liceum Ogółnokształcącym im. Tomasza Zana w Pruszkowie. Żegnany na Cmentarzu Pruszkowskim przez szerokie rzesze swoich byłych uczniów, współpracowników, mieszkańców Pruszkowa, był lubianym i cenionym człowiekiem i nauczycielem.

Tak zachowała Go w pamięci uczennica, Danuta Sitarek-Parys :

prof. Bogumił RetkowskiWspomnienia o prof. Bogumile Retkowskim- długoletnim nauczycielu matematyki w LO im. Tomasza Zana w Pruszkowie moim ukochanym Wychowawcy w latach 1971-1975.

Matematyka w mojej klasie była zawsze piętą Achillesa dla większości uczniów Profesor Retkowski był surowy, wymagający, stanowczy, ale ja nigdy nie miałam kłopotów z tym przedmiotem, zawsze dostawałam oceny dobre i bardzo dobre. Jedyną rzeczą, której nie znosiłam był rachunek prawdopodobieństwa. Już wtedy dla mnie, osoby mocno stąpającej po ziemi, wydawał się ten dział matematyki jak science fiction.

Nie bałam się profesora, uwielbiałam Jego poczucie humoru. Często powtarzał „trafiłeś jak śliwką w kanalizacje”, albo „idź pleść koszyki, bo matematyki to w ogóle nie umiesz”. Oczywiście takie słowa padały zawsze pod adresem tych, którzy bladzi ze strachu stojąc pod tablicą nie umieli wydobyć słowa, lub mówili coś bez sensu, co nie miało nic wspólnego z matematyką. No cóż, nie wszyscy mogą być matematykami.

Pamiętam wakacyjny wyjazd po III klasie Liceum na Obóz OHP do Zakładów Mięsnych w Olsztynie. Wyjechała prawie cała klasa i przez niespełna miesiąc w zimnym magazynie nalepialiśmy etykiety na gotowe puszki konserw. W ten sposób mogliśmy mieć zaliczone „praktyki studenckie O”, oczywiście gdyby zdarzyło się nam dostać na studia w następnym roku akademickim.

Pan profesor opiekował się nami jak ojciec podczas klasowych wojaży. Wiele nocy spał na korytarzu pod drzwiami sypialni dziewcząt, aby uchronić nas przed zalotami miejscowych wyrostków będących pod silnym urokiem dziewcząt z Pruszkowa. Do tej samej klasy uczęszczała córka naszego profesora, Halina, z którą przyjaźnię się do dziś. Oczywiście, otaczał Ją ojcowską opieką i troską, ale i nas, swoje uczennice traktował zawsze bardzo serdecznie i dbał o nasze bezpieczeństwo w każdej sytuacji.

Zbliżała się matura i w tym czasie egzamin z matematyki był obowiązkowy dla wszystkich. Wymagający profesor kilka osób z naszej klasy nie dopuścił do matury, trudno, musieli czekać rok na swoją szansę. Na egzaminie pisemnym z matematyki miałam to szczęście / teraz wiem, że na pewno/, że wylosowałam stolik nr.1, siedziałam bezpośrednio przed Komisją Egzaminacyjną, której członkiem był również mój Wychowawca.

Lwią część czasu przeznaczonego na egzamin poświęciłam pisaniu ściąg dla Koleżanek i Kolegów z klasy i ta nerwowa, napięta atmosfera spowodowała, że swojego, trzeciego zadania nie zdążyłam dokończyć. W mojej sytuacji od tego poniekąd zależała moja przyszłość. Przed maturą okazało się, że u Zana byłam na drugim miejscu pod względem wyników w nauce, pierwsze zajmowała córka profesora, Halina, która planowała studia na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Ja zawsze marzyłam o filologii angielskiej ze specjalnością nauczycielską.

W tamtych czasach tylko trzy osoby z najlepszymi ocenami mogły dostać się na studia bez egzaminu. Niższy stopień z matematyki na maturze mógł przekreślić moje plany, bałam się tego bardzo. To wielkie zmartwienie przerwał telefon od prof. Retkowskiego, który drugiego dnia po maturze zaprosił mnie do Szkoły aby poprawić otrzymaną na egzaminie z matematyki 4 na 5. Widocznie to 5 było potrzebne, aby bez żadnych kłopotów starać się o przyjęcie na wyśnioną anglistykę, a to nie było łatwe, bo o jedno miejsce na ten wydział ubiegało się 28 osób. Czasy były trudne, głęboki socjalizm. Młodzi ludzie nie mogli swobodnie wyjeżdżać za granicę, by doskonalić języki obce. Wydział Filologii Angielskiej należał wówczas do elitarnych, studiowały tam dzieci ambasadorów, ministrów, dziennikarzy, aktorów, ludzi z koneksjami, co sprawiło, że te studia wydawały mi się niedostępne , wręcz nierealne.

Jednak udało się, egzamin ustny z matematyki zdałam bardzo dobrze, chociaż trzy zadania do łatwych nie należały. Do dziś pamiętam, że Komisja Egzaminacyjna przed wyjściem z sali obdarowała mnie bananem, owocem w tych czasach trudnym do zdobycia. W 1980 roku ukończyłam anglistykę na Uniwersytecie Warszawskim i od tamtego czasu robię to, co naprawdę kocham- uczę języka angielskiego. Przez 19 lat pracowałam w ukochanym Liceum im. Tomasza Zana w Pruszkowie, a pierwszym moim miejscem pracy po ukończeniu studiów i najważniejszym jest Młodzieżowy Dom Kultury w tym mieście, którego jestem dyrektorem od 1990 roku do chwili obecnej.
Czuję się osobą szczęśliwą i spełnioną zawodowo. Jestem przekonana, że w pewnym stopniu przyczynił się do tego prof. Bogumił Retkowski i często pytam sama siebie „… jakby się potoczyły moje losy, gdyby wtedy, w maju 1975 roku Pan profesor nie wykonał do mnie telefonu ?”.

Strona 100 lecia Zana

Logo 100 lecia

Strona Liceum

Logo Towarzystwa

Współpraca

Zapraszamy do współpracy

Koleżanki i Koledzy Aby stać się członkiem Towarzystwa wystarczy po zapoznaniu się ze statutem, wypełnić deklaracje członkowską i wysłać ją na adres korespondencyjny podany w zakładce kontakt z nami. Składka członkowska wynosi 50 złotych rocznie.

Kontakt

Deklaracja członkowska

Niezbędne linki

Dokumenty