SUPER DZIADEK, CZYLI ANDRZEJ „BILU” NOWAK- CHŁOPAK ZE ŻBIKOWA
Mój dziadek był normalnym chłopcem, który urodził się po wojnie i mieszkał z rodzicami w Pruszkowie.
W szkole dużo bardziej od nauki interesował go sport. Początkowo, jak wszyscy chłopcy w jego wieku, fascynował się piłką nożną. Później zaczął chodzić na treningi hokeja. Tam odkrył jego talent i potencjał wybitny trener Andrzej Gmoch. Tak w 1959 r. mój dziadek rozpoczął swoją sportową przygodę z koszykówką.
Już w 1961 roku, zaledwie po dwuletnim szkoleniu w klubie, jako 15 latek został powołany do reprezentacji Polski juniorów, gdzie odnosił wiele sukcesów. Wraz z kadrą brał udział w pierwszych Mistrzostwach Europy Juniorów w Bolonii. Później został zawodnikiem pierwszoligowego zespołu Kolejowego Klubu sportowego „Polonia” Warszawa, który reprezentował przez 15- ligowych sezonów. „Bilu” przez wiele lat swojej gry należał do czołowych strzelców ligi. Był także 36-ciokrotnym reprezentantem Polski.
Po zakończeniu kariery zawodnika sam został trenerem. W 1977 r. przez krótki czas wspierał rodzimy klub i występował w barwach Znicza Pruszków, łącząc funkcje zawodnika i trenera w Polonii Warszawa. Kolejne lata to prowadzenie drużyn koszykarek i koszykarzy „Polonii”. Następnie był trenerem reprezentacji Polski juniorów i juniorek. W 1991r. jako II trener (I -Arkadiusz Koniecki) reprezentacji seniorów wraz z drużyną zajął VII miejsce na Mistrzostwach Europy w Rzymie. Wtedy właśnie miał przyjemność być na audiencji u Papieża Jana Pawła II, który był zapalonym kibicem koszykówki i pamiętał dziadka jako wspaniałego gracza, którego podziwiał na parkiecie.
Dziadek zdobył również tytuł w plebiscycie „Najpopularniejszy trener Warszawy roku 1994”- po zdobyciu srebrnego medalu Mistrzostw Polski Kadetów. W sezonie 2000/01 odniósł kolejny sukces. Wraz z drużyną HOOP Pruszków zdobył III miejsce w Polsce. Teraz uczy w Gimnazjum nr 30 im. K. Pułaskiego w Warszawie. Zaszczepia swoją miłość do koszykówki kolejnym pokoleniom.
W sporcie osiągnął bardzo wiele dzięki ciężkiej pracy, trenerom oraz mojej babci Basi, która wspierała go (i nadal wspiera) zarówno w chwilach zwycięstw, jak i porażek.
Dziadek „Biluś” nigdy się nie poddaje i zawsze dąży do celu. Jako Jego wnuczka staram się Go naśladować.
Magdalena Jodłowska, uczennica klasy 6a
Na zdjęciach: autorka z dziadkiem